sobota, 12 marca 2011

Po drugiej stronie ekranu

Zawieranie znajomości przez internet w ostatnich latach stało się coraz mniej popularne. Przyczyniły się do tego informacje o gwałtach, pedofilach, etc. Wśród gejów internetowe kontakty są nadal niezwykle popularne. Dla homoseksualistów z małych miasteczek czy wsi czaty, fora i portale randkowe są jedynym sposobem zawarcia znajomości z "kimś takim samym jak oni".

Internetowe znajomości zawsze mnie pociągały - tkwi w nich jakieś ryzyko, tajemnica... Chyba tylko w internecie spełnia się to odwieczne dążenie człowieka do zwracania uwagi na to, co ktoś sobą reprezentuje, a nie jak wygląda. W końcu najpierw mamy kontakt ze słowem pisanym, zwracamy uwagę na formułowane zdania, styl i błyskotliwość wypowiedzi. Na podstawie wstępnej rozmowy decydujemy czy chcemy dalej kontynuować tą specyficzną relację. 

Angażując się w znajomości internetowe zwykle wyobrażałem sobie, że gdzieś po drugiej stronie monitora siedzi chłopak, który odpowiada wymyślnemu gdzieś przeze mnie ideałowi. Wydaje mi się, że każdy facet podświadomie tak sobie myśli. Wszyscy mamy nadzieję, że osoby mające hasłowane zdjęcia na portalach randkowych odzywające się do nas mają nienaganny wygląd i odpowiadające nam poczucie humoru. Kolorowa, wirtualna rzeczywistość daje nam nadzieję, że być może tym razem, w tak niezwykły sposób znajdziemy tego jedynego.

Często jednak bańka pęka. W końcu dochodzi do wymiany zdjęć, spotkania. Okazuje się, że wizualnie nasz rozmówca nam nie odpowiada, a i charakter jaki prezentował na czacie czy w mailu nie odpowiada rzeczywistości realnej. Warto także pamiętać, że po drugiej stronie może siedzieć ktokolwiek. Może to być ktoś, kto robi sobie z nas żarty lub chce nam zrobić krzywdę. 

Osobiście nie miałem jakiś przykrych doświadczeń związanych z zawieraniem kontaktów przez internet. Muszę się wręcz pochwalić, że mam kilku bardzo dobrych znajomych, których poznałem właśnie na czacie lub portalu randkowym. Czasami jednak wspominam tych, z którymi przez dłuższy czas miałem wirtualny kontakt i nigdy ich nie spotkałem. Kontakty takie nagle urywały się. Zastanawiam się co teraz robią, czy są szczęśliwi i dlaczego tak właściwie przestali pisać...


3 komentarze:

  1. heh, nie zgodze się, że wirtualny świat jest jedyną formą randkowania i umawiania się homików z małych miasteczek. Wręcz przeciwnie. To w tych duzych miastach kazdy juz zna kazdego, kazdy wie kto z kim chodzi i chodził, i klikaja ze soba po raz n-ty pod róznymi nickami.

    ps. swojego Męża poznałem własnie na czacie. I to tak trwa od 6 lat. i trwa jego mać:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz ciekawy styl pisania, zaintrygował mnie :-) A propos treści tego posta; sytuacja, w której spotykasz się z kimś po długim okresie korespondowania lub rozmów na gg, i jesteś zawiedziony, bo spodziewałeś się kogoś innego, to poniekąd konsekwencja tego jak ludzie nadużywają wynalazków postępu technologicznego. Zatracają się w wirtualnym świecie tak bardzo, że potrafią zapomnieć jak wygląda rzeczywistości. I to nie tylko geje i nie tylko w przypadku zawierania znajomości... A te kontakty urywają się coraz częściej, bo często nie ma się po prostu czasu, takie jest ówczesne tempo życia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla każdego inna forma jest wygodna :) Można czuć się najpewniej w necie, przez telefon (to ja :) ) i na żywo. Czasem trudno utrzymać znajomości ograniczające się do świata wirtualnego. Z drugiej strony relacja z moim najlepszym przyjacielem przez kilka pierwszych miesięcy opierała się wyłącznie na codziennych długich mailach. Celowo nie wysłaliśmy sobie nawet zdjęć. Innych form kontaktu musieliśmy się uczyć jakby od nowa ale z powodzeniem bo zostało to co nas tak mocno łączyło.

    OdpowiedzUsuń