wtorek, 8 marca 2011

Gej czy nie gej?

Widzisz faceta. Wydaje Ci się całkiem przystojny. Nie ma dziewczyny i wiesz (na przykład od znajomych), że jej nigdy nie miał. "Gay radar" nie działa (w końcu w "czasach unisex" nic nigdy nie wiadomo). I co z tym fantem? Nic!

Żyjemy w kraju, gdzie facet hetero posądzony o homoseksualizm w najlepszym wypadku nabawia się kompleksów lub po prostu wali w mordę! Gdyby nie istniał podział na orientację nie musielibyśmy się uciekać do odzierających z emocji portali randkowych czy anonimowych czatów. Po prostu osoba niezainteresowana naszymi zalotami dałaby nam do zrozumienia (a może nawet otwarcie powiedziała), że nie jest nami zainteresowana.

Byłem dzisiaj (wczoraj? czasami dni się zlewają) w pubie z moją starą znajomą i jej kolegą. Koleżanka sama nie była pewna, co do orientacji seksualnej towarzyszącego jej chłopaka. Okazał się on być niezwykle przystojnym i interesującym mężczyzną. No i co z tego? Zupełnie nic! W czasach, gdzie ubiór i sposób zachowania dyktują kanony unisex, nie działa tzw. gay radar. Nie wyobrażam sobie również w naszym społeczeństwie sytuacji, w której zapytałbym go otwarcie o to, czy jest gejem. Błędne koło!

Może my, geje, którzy nie zawsze otwarcie przyznajemy się do swojej orientacji powinniśmy mieć jakiś ustalony znak, dzięki któremu będziemy mogli rozpoznawać się nawzajem (bynajmniej nie chodzi mi tu o drapanie się po dłoni podczas powitania)? Może na ten okres przejściowy (tak, wierzę, że niedługo homoseksualizm będzie akceptowany), w którym panuje brak tolerancji dla gejów powinniśmy znaleźć jakąś alternatywę? W końcu nie każdy gej żyje w otwartych kręgach towarzyskich, gdzie "wszyscy o sobie wiedzą", gdzie homoseksualizm jest zjawiskiem "normalnym".

Ile razy widzimy w autobusie, pociągu czy klubie, facetów, którzy „na pierwszy rzut oka” wydają nam się interesujący? Mimo to, boimy się, hamujemy nasze emocje tylko dlatego, że wymaga tego od nas heteronormatywność, czyli założenie, że w normach i kontaktach społecznych, a także przepisach prawnych wszyscy ludzie są heteroseksualni. Czy ludzie zupełnie się zamknęli w społecznych konwenansach ograniczających „naszą działalność”? Mam nadzieję, że dożyję czasów, w których otwarte zaloty będą uważane za normalne (niekoniecznie zawsze odwzajemnione). Ajjjć…. byłoby o wiele łatwiej…. ;)

7 komentarzy:

  1. ja tam na mój radar nie narzekam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. co do tych ustalonych znakow to gdzies kiedys sie natknalem na bizuterie na malym polcu tylko nie pamietam ktorej reki ;/ zawsze tez mozemy wykorzystac jakis drobny teczowy motyw

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  4. w zupelnosci sie z toba zgadzam, nie jest latwo :( ale wierze, ze kiedys bedzie lepiej! pozdrawiam swietny tekst :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mysle zebedzie lepiej z tymze to kiedys to trzeba w pokolenich rozpatrywac... niestety

      Usuń
  5. Problem jest poważny, mowie o sobie od wielu lat nie potrafię się przełamać i przyznać do swojej orientacji, mam aktualnie 33 lata parę dziewczyn na swoim koncie i paru facetów, jednak od 3 lat jestem singlem (tak jest najwygodniej) dla mnie, facetów wszystkich jakich spotkałem dzisiaj nawet bym nie potrafił umiejscowić w jakiś realiach normalności. Szukałem takiego związku jaki miałem z kobietami, monogamicznego, opartego na zaufaniu, przyjaźni… i stwierdziłem … ze będę singlem przestałem wierzyć w udany związek pomiędzy dwoma facetami, taki zbalansowany oparty na zrozumieniu i bez ekshibicjonizmu emocjonalnego, niektórzy potrzebują „bezpiecznego „ związku i taki znak rozpoznawczy byłby naprawdę dobry … oby został tylko w „środowisku”.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racje. Ja Ci powiem że mam 18 lat , dziewczyny na swoim koncie i jeden chłopak. O mojej orientacji wiedzą tylko 2 osoby, moja ex dziewczyna i moja przyjaciółka, na początku ciężko było mi o tym powiedzieć ale się jakoś przełamałem poza tym one same się domyślały. Poznałem chłopaka tak nagle, zakochałem się, czuje że to jest to , tak mi na nim zależy, spędzamy razem czas, śmiejemy się... Ale kiedy się kłócimy jest strasznie, on jest zupełnie bezkompromisowy, jest uparty, jak postawi na swoim to nic go nie złamie, cały czas zostaje przy swoim. Woli nie rozmawiać ze mną 2 dni niż się pogodzić bo się tak uprze ...
      Mówi że mnie kocha, ale nie wiem co mam myśleć.... Czasami myślę że też lepiej by było jak bym był singlem, bo czasami po prostu sobie nie radzę. Dopiero co się pogodziłem z moją orientacją, zakochałem się i już się wszystko sypie :/
      W dodatku mam jeszcze jeden problem... myślisz że można stworzyć udany związek jak jest się .. jakby to nazwać.. Tą samą stroną w życiu miłosnym. (Podejrzewam że on też jest pasywny)

      Usuń