sobota, 17 września 2011

Nie wystawię się na aukcję!

Mój zawód do związków trwa. Coraz bardziej przyzwyczajam się do bycia singlem. Odkąd tylko rozpoczęło się moje życie towarzyskie ktoś przy mnie był. Teraz pozostali oddani przyjaciele, na których zawsze mogę liczyć. Oczywiście przyjaciele wszystkich moich potrzeb nie zaspokoją. Mimo wszystko coraz bardziej się przyzwyczajam do zaistniałej sytuacji... A może właśnie zaczyna mi kogoś brakować skoro mam potrzebę napisania o tym?

Jak poznać bliskiego przyjaciela lub chłopaka (to już brzmi bardziej poważnie)? Chyba odpowiedniej recepty nie ma. Do tej pory osoby, z którymi byłem w związku poznawałem w realnym życiu, najczęściej zupełnie przypadkowo. Portale randkowe kojarzą mi się raczej z przelotnymi znajomościami (wiem, że tak nie zawsze jest, ale ja mam takie doświadczenia).

Mój przyjaciel chyba wierzy w moc pewnego znanego zapewne większości portalu randkowego na "f". Potrafi siedzieć tam całymi dniami i przeglądać, przeglądać, przeglądać. Ostatnimi czasy przeglądałem razem z nim te wszystkie profile. Doszedłem do wniosku, że ja aktywnego konta sobie tam nie założę. Dlaczego?

Portale randkowe już samą budową budzą we mnie skojarzenia (wydaje mi się, że nie tylko ja mam takie odczucia) z pewnym internetowym serwisem aukcyjnym. Wypełniamy interesujące nas parametry, najbliższą lokalizację. Oczywiście swój "towar" musimy jak najlepiej wyeksponować. Strzelić dobre zdjęcie, na którym wyglądamy możliwie jak najlepiej, napisać błyskotliwy opis. Mile widziany jest wzrost powyżej 180 oraz niska waga. No chyba, że jesteśmy lub szukamy typu mięśniaka...

To chyba nie jest miejsce dla mnie. Nie mówię, że potępiam portale randkowe oraz ich uczestników. Po prostu nie umiem się tam odnaleźć. Wydaje mi się, że nie da się tam uniknąć powierzchowności. Oceniamy kogoś po zdjęciach czy cyferkach. Wiem, że poznając kogoś w realu nigdy nie byłbym taki surowy w ocenach jak wtedy, gdy przeglądam anonse innych chłopaków. Większość z nas powtarza jak mantrę "wygląd nie jest najważniejszy". OK. Może nie jest, ale obserwując siebie i znajomych wydaje mi się, że jest on przepustką do ewentualnej bliższej znajomości.


Wspomniałem wcześniej o opisie. Ten aspekt również wymaga głębszego omówienia. Ja pomijam błędy, jakie się tam znajdują. Mi też się zdarza walnąć błąd stylistyczny, a czasami nawet ortografa (najwięcej wątpliwości budzą wszelkie zrosty). Momentami jednak, gdy czytam to, co jest tam napisane to bolą mnie zęby. Treść pozostawia również dużo do rzeczenia... Ale chyba już nic nie rzeknę. Po prostu póki co na założenie konta gotów nie jestem. Kropka.


P.S.: Życzę powodzenia wszystkim singlom szukającym. Pamiętajcie, że już niedługo zaczyna się rok akademicki i w większych miastach rozpocznie się wzmożony ruch. Wiecie, co mam na myśli.


P.S. 2: I tak pewnie ostatecznie to konto założę ;).

7 komentarzy:

  1. Masz absolutną rację. Portale randkowe są okropne, sprowadzają człowieka do roli produktu, przedmiotu wystawionego na sprzedaż. Bez dobrej fotki, bez ciekawego opisu nikt nie zwróci uwagi na dany profil, bo tych jest wiele, a wybić się jakoś trzeba. Najgorsze jest to, że choć samemu nie chce się być traktowanym powierzchownie, to szukając, człowiek sam zaczyna wpadać w takie głupie tory - zdjęcie, opis, rubryka. A tych, wartościowych, którzy go nie mają, się niestety pomija, nie trafia na nich.

    Jest jednak jedno wielkie ale na korzyść takich miejsc. Gdy mamy kłopot w spotkaniu kogoś w rzeczywistości, jest szansa, że poznamy kogoś w sieci, i może tą znajomość uda przenieść się do życia. W co ciągle wierzę, że kiedyś się uda. Bo całe szczęście są przykłady, że tak też można poznać kogoś na dłużej.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie chciałem żeby wydźwięk tekstu był taki, że są jednoznacznie okropne. Mają swoje wady jak wszystko w życiu. Najciekawsze jest to, że sami wpadamy często w pułapkę tego, co tak sami krytykujemy. Również pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że trudno jest spotkać w realu kogoś Twojej orientacji, pozdrawiam White Weasel.

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja jestem na Inna Strona. Moim zdaniem o wiele bardziej ciekawa atmosfera, większe ciacha oraz mniej zdjęć penisów w galeriach userów ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmmm, bardzo dobre porównanie, z analogiami można iść dalej. Czasem na tym targowisku te najwartościowsze rzeczy giną w zalewie rozchwytywanej tandety typu najtańszy produkt (czytaj seks dziś bez zobowiązań). F potrafi tak samo frustrować jak dać złudne poczucie bycia rozchwytywanym... Nie trzeba nic robić, wystarczy dobra fota i chila aktywności a już dostaniesz coś typu (autentyk): jesteś wart grzechu przystiojniaku :D :D :D Co z tego, że odpiszesz adekwatnie do sytuacji, że to nie dyskoteka w remizie na takie teksty jeśli gdzieś masz świadomość - mmmm całkiem fajny chłopak nazywa mnie przystojniakiem. Tylko to wirtualna chemia,coś jak masturbacja przy filmie porno... (ajć!)
    Aaaaa, jeden znajomy doniósł mi, że teraz na czasie nie jest F tylko Kumpello :D
    Co do wzrostu... mam powyżej 190 cm i często wręcz przeciwnie - przyzyczaiłem się, do tekstów typu: fajnije by było jkabyś był bardziej kompaktowy... nie ma zasad,innego gościa wkurzało, że się odchudzam.
    Co do IS - rzeczywiście inny świat, poznałem na nim super przyjaciółkę lesbijkę i jednego chłopaka, który został moim kumplem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wystarczy dobrze korzystać z takiego portalu. Trochę dystansu, umiarkowania i jest dobrze :-)

    OdpowiedzUsuń