wtorek, 13 września 2011

Prywatność w sieci

Wśród homoseksualistów (oczywiście nie wszystkich) często przez wszystkie osoby odmieniany jest rzeczownik "dyskrecja". Umiejętność milczenia wymagana jest od innych z różnych przyczyn. Może to być chęć utajenia swojej orientacji seksualnej, działalności seksualnej na tzw. "boku" lub kompilacja obu tych czynników.

Nasze dane osobowe leżą dzisiaj na ulicy... w sumie nie - jest znacznie gorzej! Znajdują się one gdzie indziej i nawet nie trzeba się po nie schylać. Mowa oczywiście o naszej działalności w internecie. Wnioskując po tematyce bloga zapewne spodziewacie się, że mam na myśli portale branżowe... Nic bardziej mylnego.

Ostatnio miały miejsce w moim życiu dosyć dziwne zdarzenia. Kiedy wszedłem na swoje konto na facebooku zobaczyłem, że otrzymałem nową wiadomość. Adresatem była jakaś fikcyjna postać. Nick użytkownika nawiązywał do organizacji neofaszystowskiej. Wiadomość miała związek z moją orientacją seksualną. Skonstruowana była jednak tak, iż nie można jej było uznać w świetle prawa za groźbę (z podrywem też nie). Dzień później otrzymałem SMS (numer nieznany) sformułowany w sposób podobny.


Na początku tajemnicze wiadomości wywołały lekkie zaniepokojenie. W końcu ktoś nie nastawiony pokojowo znał moje imię, nazwisko, zapewne także miejsce zamieszkania. Po kilku minutach uspokoiłem się jednak. Po prostu wiadomości te zignorowałem, co dało efekt zadowalający.


Muszę przyznać, że sytuacja ta dała mi dużo do myślenia. Zacząłem od ustawień prywatności zablokowałem dostęp do mojego profilu osobom trzecim. Dzisiaj nie ma odzewu ani spod tajemniczego numeru telefonu jak też profilu. Podejrzewam, że chciał mnie przestraszyć pewien fatalnie zauroczony osobnik. Najważniejsze chyba w takiej sytuacji to zachować zimną krew. Chyba, że wiadomość ma charakter groźby lub szantażu... wtedy polecam powiadomić odpowiednie organy ścigania. I dbajmy odpowiednio o swoją prywatność w Internecie. :)

6 komentarzy:

  1. dobrze, że to wszystko tak pozytywnie się zakończyło!

    fajnie, że znów piszesz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że cała rzecz okazała się podpuchą i nie zakończyła w bardziej drastyczny sposób!

    W moim mieście kibole wrogich drużyn zbierają z portali społecznościowych zdjęcia "przeciwników", pakują w Winrarze, przesyłają do serwisów hostingowych i linki do tych paczek umieszczają na swoich forach. Także znienacka, idąc ulicą mozna dostać wpieprz, jeśli się miało pecha trafić do takiego zbioru.

    Co do gejów, bywają bardzo lekkomyślni.
    Znam mnóstwo osób, które czując potrzebę lansowania się, umieszczają te same zdjęcia na portalach branżowych, Facebooku, NK i fotoblogach, a potem dziwią się, że ktoś niepożądany odkrywa ich orientację i częstokroć robi potem nieprzyjemności.
    A wystarczy tylko chwilę pomyśleć i zadbać o odpowiednie ustawienia prywatności...

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zauważyłem, że często takie same zdjęcia znajdują się na oficjalnych portalach i na randkowych. Z drugiej strony... może już czas żeby nasze społeczeństwo po prostu uczyło się tolerancji - to po pierwsze. A po drugie najczęściej te nieprzyjemności wynikają z tego, że inny uczestnik portalu randkowego robi niepowołany użytek z naszych zdjęć.
    Ogólnie rzecz biorąc na portalach randkowych swoich zdjęć nie udostępniałem dla wszystkich nigdy, a spotkała mnie taka nieciekawa sytuacja. Nie ma reguły :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy jest coś niebezpieczniejszego niż bezmyślność? Hmm... Nienawiść - ale o tym chyba wszyscy wiedzą. I bardzo dobry krok, trzeba się zabezpieczać zawsze i wszędzie. Pozdrawiam! (Ciekawy blog).

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdarza się że ktoś właśnie tu i tu używa tego samego zdjęcia. Wydaje mi się że jest to głupotą, a jej konsekwencje mogą być bolesne. Sam wydaje mi się że na portalach "branżowych" spotkałem osoby nazwe je zwiadowcami a z tego co mi wiadomo to do naszego środowiska nie nastawione pozytywnie. Ważne by mieć głowę na karku.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dyskrecja to rzeczownik :-D

    OdpowiedzUsuń