sobota, 4 czerwca 2011

Granice dobrego smaku

Ostatnimi czasy bardzo często się dziwię ludzkim zachowaniom. Wiele w życiu widziałem i wiele doświadczyłem. Zawsze powtarzam, że w życiu to mnie już nic nie zaskoczy. A jednak! Każdego dnia czuję się co najmniej zażenowany ludzkimi postawami, a już najczęściej tym, co mówią. Dzisiejszy wpis będzie poruszał pozornie wiele kwestii. Mi jednak chodzi o to, by skłaniał do refleksji na temat granic dobrego smaku. Być może sami na co dzień mówimy kilka słów za dużo, co wywołuje zażenowanie, które później owocuje wpisem na czyimś blogu ;).

Temat, którym dzisiaj się zajmę przyszedł sam do mnie do pokoju. Kiedy siedziałem nad rozłożonymi notatkami (tak, czas sesji) wpadł do mojego pokoju współlokator. Oficjalnie nie jest on gejem. Aczkolwiek mój gayradar + inne przesłanki mówią co innego... nieważne nie o tym mowa. W każdym bądź razie wchodzi z małym pudełeczkiem. Mina zadowolona, wręcz dumna. W ogóle to ci się jeszcze czymś nie pochwaliłem - słyszę podniesiony ton. Podnoszę głowę znad notatek. Kolega pokazuje mi nową kolekcję bardzo drogich perfum (nie będę robił reklamy). Powąchałem, pochwaliłem (choć nie do końca były w moim guście). Póki co OK.

Oddając flakon jednak usłyszałem: Zaznaczam, że za nie sam nie zapłaciłem, a dostałem. Po prostu w tym momencie mnie zamurowało. Po co mi była ta informacja do szczęścia? Odkąd mieszkam z moimi znajomymi od początku słyszę o niejasnym romansie tego współlokatora, który jednocześnie podkreśla, że on za nic nie płaci. Nie interesuje mnie czy to sponsoring, czy to miłość osładzana prezentami. Nie oceniam takich rzeczy, lecz uważam, że opowiadanie o tym z dumną miną przed znajomymi (nie przyjaciółmi) przekracza granicę dobrego smaku. Dodatkowo to samozadowolenie bijące z twarzy i tonu głosu - niesamowite!

Rzeczywiście jest czym się chwalić i z czego być dumnym? Może jednak o swoich osobistych sukcesach (!?) czasami nie opowiadajmy i nie wprawiajmy w zakłopotanie ludzi znajdujących się w pobliżu ;).

8 komentarzy:

  1. Nadmierne chwalenie się swoim życiem lub swoim szczęściem to obecnie jakaś plaga. Coraz bardziej widoczna chociażby w opisach na gadu czy statusach na facebooku. Obok przycisku "Like" przydałby się też taki typu "I don't care" lub coś w tym stylu ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kliknęła bym ci "like",ale pewnie "you don't care" :D ;) Pozdrawiam i zgadzam się

      Usuń
  2. ludzie są różni i mają róże odchyły. ja w takich sytuacjach zazwyczaj jestem zadowolony bo ta osoba jest zadowolona. ale fakt faktem powtarzanie takiego zachowania może irytować

    OdpowiedzUsuń
  3. jak ktoś jest szczęśliwy t i ja się cieszę, bo taki juz jestem. Nie umiem zazdrościć. Inna sprawa, jeśli to szczęscie jest udawane, wtedy i ja udaję zadowolenie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moi drodzy,
    nie zazdrość przeze mnie przemawia i szczerze mówiąc ani mnie to ziębi ani grzeje. Po prostu uważam, że pewne sprawy lepiej przemilczeć. Po co podkreślać na każdym kroku (tak, trwa to cały czas), że jest się na czyimś utrzymaniu. Żeby to miało charakter jakiejś szczerej rozmowy, zwrócenia się o radę. Ale nie to ma charakter enigmatycznych przechwałek, których nie chcę słuchać, lecz ze nie chcąc psuć relacji w mieszkaniu muszę. :)
    Oczywiście znoszę to dzielnie i głową w ścianę nie walę, aczkolwiek może ktoś przeczyta ten wpis, zastanowi się nad sobą i może dzięki temu uratuję przynajmniej jedną osobę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. może ten ktoś chce się dowartosciować w ten sposób?

    OdpowiedzUsuń
  6. Każdy ma swoje indywidualne wartości i priorytety. Być może we własnym mniemaniu uważa się za "człowieka sukcesu" :P Pobłogosławić

    OdpowiedzUsuń
  7. A może Twój kolega chce żebyś się spytał od kogo te…prezenty, a on się pochwali swoim (ewentualnym) związkiem ;).
    Pozdrawiam, Piotr

    OdpowiedzUsuń