Podchodzimy z wielkim dystansem do ludzi, którzy nam się uzewnętrzniają. Często nawet z niechęcią słuchamy o rozterkach naszych przyjaciół. Dlaczego? Przecież w minionych wiekach poeci (poetki) ogłaszali (ogłaszały) całemu światu swoje uczucia do ukochanych osób. Ich wyznania przetrwały do dzisiaj i czytamy je z własnej przyjemności lub pod przymusem (na studiach lub w szkołach). Zastanawiam się, dlaczego dzisiaj nasze rozmowy ograniczają się do banalnych rozmów o pogodzie, zakupach, informacjach z gazet (broń losie jakichś poważnych), czy zabawnych sytuacjach dnia codziennego. Na zadawane przez kogokolwiek pytanie: Co słychać? bez względu na wszystko odpowiadamy Wszystko w porządku.
Czy banalizacja życia (mi osobiście kojarząca się z amerykańskimi filmami) opanowała już na stałe kontakty międzyludzkie? Czy nawet przed najbliższą osobą musimy czuć dystans? Może miejscem na opisywanie uczuć stał się ostatnio Internet?
Osoby chcące wyrzucić z siebie wewnętrzne emocje pojawiają się na forach, blogach, portalach społecznościowych, czy randkowych. Może to właśnie sieć jest miejscem, gdzie ukrywając się pod anonimowym profilem dyskutujemy o rzeczach niebanalnych? Weźmy to pod rozwagę przeglądając z zażenowaniem tego typu profile, wpisy na forach etc. I postarajmy się zrozumieć te osoby (choć osobiście jestem sceptycznie do takich wyznań nastawiony i osobiście ich nie praktykuję). Może nie mają tyle szczęścia, żeby móc powierzyć swoje troski / radości osobie z krwi i kości.
nistety true... ale ja akurat mam to szczescie nie-odczuwania dystasnu przed najblizszymi i vice versa. nawet gdy ktos z nas widzi ze druga osoba ma jakis problem to sami wychodzimy z propozycja wysluchania
OdpowiedzUsuńcóż, ale niestety tendencja ogólna nie wygląda tak optymistycznie
OdpowiedzUsuńWydaje mi się,że może mieć to związek z anonimowością. Powiedzmy, że jesteś w związku z X. Masz podejrzenia, że X Cię zdradza. On nie chce o tym rozmawiać a za samo poruszenie tematu obraża się. Jeśli masz choć jednego przyjaciela na "śmierć i życie" OK, lecisz do niego. Jeśli to X jest jednocześnie najbliższą osobą a reszta przyjaciół patrzy na was jak na idealną parę jesteś w kropce. Opowiadając o swoich być może błędnych podejrzeniach możesz zepsuć X opinie, narazić go na plotki. Wtedy wchodzi net ;)
OdpowiedzUsuńNajlepiej jest otwierać się na wszystkich i wszędzie! Ot co! :-P Ja tak robię i nikt nie musi się domyślać jaki jestem i co myślę, znacznie mniej problemów :-) Po co sobie utrudniać życie (zasada brzytwy Okhama).
OdpowiedzUsuńAha! I przepraszam, ale jako 'romanista' muszę zwrócić uwagę, że użyte w owym poście wyrażenie piszę się tak: "faux pas".
Pozdrawiam serdecznie!
oczywiście błąd ten był zastosowany celowo ;) zaznaczyłem to zresztą cudzysłowem. ale dobrze, że jesteś czujny ;)
OdpowiedzUsuń