Zamieszczanie zdjęć na portalach społecznościowych jest dla mnie zjawiskiem niezwykle fascynującym. Publikowane zdjęcia z egzotycznych wakacji lub na tle odpicowanych samochodów, mimo ich powszechności, nadal wywołują na mojej twarzy uśmiech. Bynajmniej nie wynika to zazdrości... Na portalach randkowych również jesteśmy zasypywani wymuskanymi fotkami. Oprócz wspaniałych widoczków w grę wchodzi (obowiązkowy ostatnio) photoshop oraz... podrobione ubrania znanych marek.
Żeby była jasność - nie uważam, że na ubrania trzeba wydawać kolosalne sumy w luksusowych butikach. Uważam, że mężczyzna może wyglądać seksownie w białym podkoszulku i wytartych jeansach (a może wtedy właśnie wygląda najlepiej!). Zdecydowanie jednak rażą mnie po oczach paski z ogromnymi klamrami i bielizna "wykrzykujące" znane marki, będące tak naprawdę podróbką z Egiptu czy Tajwanu.
Osobiście zawsze staram się wybierać ubrania, które mają minimalne oznakowania lub w ogóle są ich pozbawione. Nie mam nic przeciwko ludziom, którzy ubierają się modnie i chętnie eksponują marki, na które wydają ciężkie pieniądze. Nie popieram jednak "lansu za wszelką cenę" polegającego na kupowaniu tańszych (wcale nie tanich!) podróbek znanych firm.
Przypominam, że kupowanie "podróbek" to współudział w kradzieży. Nabywając podrabiane dodatki czy ubrania okradamy projektanta oraz działamy na szkodę ludzi produkujących je. Falsyfikaty zwykle produkowane są w Azji przy wykorzystywaniu żenująco nisko opłacanych robotników (bardzo często dzieci) pracujących w niemalże niewolniczych warunkach.
Bardzo często widać gołym okiem czy dana część garderoby jest podróbką. Może to doprowadzić do kompromitacji w towarzystwie (wersja dla tych, którzy "bywają"). Nie robi wrażenia? Najeść wstydu możemy się również na lotnisku. Znane firmy od kilku lat starają się walczyć z piractwem - wymogły one na służbach celnych kilkunastu krajów zwracanie uwagi na "firmowe produkty". Celnicy mogą zażądać certyfikatu dołączonego do oryginalnego egzemplarza torby (o takich przypadkach słyszałem) lub sprawdzić jej numer seryjny. Oczywiście sankcja ta dotyczy częściej kobiet, choć mężczyźni również lubują się w torbach znanych firm. Jeżeli sprawdzona rzecz okaże się fałszywa w najlepszym wypadku zostanie zniszczona, a dodatkowo możemy dostać mandat.
Jaki z tego wniosek? Nie imponujmy odbiorcom naszych profili za wszelką cenę! Nie szpanujmy w eleganckich klubach krzykliwymi paskami i t-shirtami. Można się naprawdę dobrze ubrać za rozsądne pieniądze bez uciekania się do podróbek kupowanych podczas wczasów w Egipcie (teraz oczywiście jest to niemożliwe), na bazarach czy aukcjach internetowych. Zamiast "walenia" metkami po oczach wykażmy się lepiej inteligencją, poczuciem humoru lub jeżeli jesteśmy estetami - poczuciem gustu.
wszystko fajnie i ogólnie super ale...
OdpowiedzUsuń"kupowanie "podróbek" to współudział w kradzieży. Nabywając podrabiane dodatki czy ubrania okradamy projektanta oraz działamy na szkodę ludzi produkujących je. Falsyfikaty zwykle produkowane są w Azji przy wykorzystywaniu żenująco nisko opłacanych robotników (bardzo często dzieci) pracujących w niemalże niewolniczych warunkach"
wszystko co posiadamy w domu jest "mejd in unia europejska" lub jeszcze lepiej "mejd in poland"?
a może każdy nasz program na kompie, kazda mp3 czy film pochodzi z legalu?
i sprawa najważniejsza: nie tylko falsyfikaty są produkowane w Azji. Znane marki światowe mają tam swoje oddziały. Ostatnio głośno było o tym jak to dom mody Versace szył swoją butikową kolekcję własnie w "niewolniczych warunkach"
co do akcji "NO LOGO" podpisuję się obiema rękami. Też nie dbam o marki (wyjątek gacie i jeansy) a 80 proc. swoich rzeczy mam z second handów.
pozdrawiam
Może marka ma zastąpić dobry gust, wyczucie trendów czy pomysł na siebie, na zasadzie: to jest Versace i już!
OdpowiedzUsuńZawsze bawiły mnie wizerunki chłopaków, zwanych przeze mnie roboczo "barokami" - te setki drogich (a może podrobionych) elementów, pod którymi już nie widać człowieka.
Tak jak piszesz, wystarczą jeansy i t-shirt. Marka nie zastąpi kreatywności, nie doda urody ani nie wyleczy z kompleksów. Noszenie podróbek to już coś zupełnie kuriozalnego.