Wielokrotnie wspominałem, że pisanie notek na blogu (przynajmniej niektórych) ma dla mnie formę "terapeutyczną". Czas, zatem wyrzucić z siebie ostatnią traumę. Tym bardziej, że problem, który chcę opisać staje się coraz bardziej "popularny". Chodzi mianowicie o specyficzne rozumienie terminu "kłamstwo" w dzisiejszych czasach.
Kłamstwo towarzyszyło i towarzyszy ludziom od niepamiętnych czasów. Już w mitologii Greków i Rzymian "nabici w butelkę" bogowie srogo karali próbujących ich przechytrzyć cwaniaczków. Dzisiaj kłamstwo przybiera coraz bardziej niebezpieczną formę. Bywa, że boimy się jednoznacznie ocenić źle osobę mijającą się z prawdą. Doszukujemy się w jej zachowaniu okoliczności łagodzących czy uważamy, że uprawia "kłamstwo w dobrej mierze". Za kłamstwo należy uznać również zatajenie istotnej informacji. Tak, przemilczenie ważnego faktu, który powinien być znany dla osoby, przed którą staramy się coś ukryć JEST formą kłamstwa! Zasady takie obowiązują chociażby w naszym polskim prawie, a także wielu teoriach etycznych.